Spis treści
Po zakończeniu pierwszego tygodnia ukraińskiej ofensywy obwodzie kurskim na sto procent wciąż nie jest wiadomo zbyt wiele. Na pewno Ukraińcy w pełni opanowali strategicznie ważne miasto rejonowe Sudża. Na pewno atakują w trzech kierunkach, w tym na północ, w stronę rejonowego miasta Koreniewo. Co więcej, w ostatnich dniach ukraińskie oddziały weszły też od północy do sąsiadującego z kurskim obwodu biełgorodzkiego, wywołując panikę na pograniczu.
W ciągu tygodnia walk wojska ukraińskie uzyskały pełną kontrolę nad Sudżą oraz długimi odcinkami dróg z Sudży do Kurska oraz od Lgowa. Nie udało się jednak zająć wspomnianej ważnej miejscowości Koreniewo na drodze Sudża-Rylsk. Trzynastego sierpnia, a więc w ósmej dobie operacji, zaczęło za to pojawiać się coraz więcej doniesień, że ściągane rezerwy rosyjskie zaczęły hamować ofensywę. Kwestią czasu jest, gdy walki przejdą w fazę pozycyjną na całej długości frontu. Chyba że Ukraińcy znów czymś zaskoczą, wszak mają poważne siły w odwodzie.
Ukraina zbudowała potężne zgrupowanie
Wielkość i skład ukraińskiego zgrupowania wciąż okryte są tzw. mgłą wojny. Ze szczątkowych informacji, oficjalnie nie potwierdzonych, w ofensywie biorą udział doświadczone oraz sformowane i uzbrojone na Zachodzie jednostki. Przede wszystkim 80. Brygada Desantowo-Szturmowa i 82. Brygada Desantowo-Szturmowa. Ta pierwsza ma na wyposażeniu m.in. czołgi T-80, kołowe transportery Bushmaster i opnacerzone Strykery. Ta druga, oprócz Strykerów, ma gąsienicowe bojowe wozy piechoty Marder i czołgi Challenger. Wspierać je mają przede wszystkim 22. Brygada Zmechanizowana (szkolona i wyposażona w Polsce, m.in. w czołgi PT-91 Twardy, które widać było na nagraniach z pierwszych dni ofensywy) oraz 61. Brygada Zmechanizowana. Ponadto w ofensywie w pierwszej jej fazie uczestniczyły również elementy co najmniej czterech innych brygad. Szacuje się, że siły ukraińskie liczą od 5 000 do 10 000 żołnierzy. Ale są jeszcze odwody po ukraińskiej stronie granicy.
Ukraina potajemnie zgromadziła ponad dziesięć brygad jako część swojej rezerwy strategicznej na potrzeby operacji. W dużym stopniu umożliwiła to decyzja Łukaszenki o wycofaniu białoruskich wojsk z granicy z Ukrainą, co z kolei uwolniło stacjonujące tam ukraińskie oddziały do wykorzystania w trwającej ofensywie. Oddziały zostały skoncentrowane 100 kilometrów od granicy - więc rosyjski wywiad mógł uznać, że to siły zbierane do kontrataku w kierunku Charkowa. Mając być może nawet 14 brygad w rezerwie, Ukraina z pewnością może dodać więcej zasobów do ofensywy i utrzymać obszar Kurska przez dłuższy czas.
Blitzkrieg w stronę Kurska
P.o gubernatora Kurska Aleksiej Smirnow zameldował Putinowi 12 sierpnia, że „pod kontrolą wroga” znajduje się 28 miejscowości. Dzień później głównodowodzący Siłami Zbrojnymi Ukrainy gen. Ołeksandr Syrski poinformował Zełenskiego, że Ukraińcy panują nad 74 miejscowościami. W rzeczywistości ta liczba jest bliższa 40, to głównie wsie, plus miasto rejonowe Sudża. W pierwszym tygodniu ofensywy Ukraińcy weszli na głębokość 24 km na odcinku o szerokości 40 km, choć do potyczek dochodziło już nawet 30 km w głębi rosyjskiego terytorium.
W ciągu pierwszego tygodnia walk cywilną ludność rosyjską ewakuowano z czterech przygranicznych rejonów obwodu kurskiego. Na naradzie z Putinem padła liczba 180 tys. ludzi do ewakuacji i 121 tys. już ewakuowanych (lub tych, co wyjechali na własną rękę). To już prawie jedna piąta całej ludności obwodu kurskiego! W liczbach bezwzględnych nie zdarzyło się coś takiego od czasów drugiej wojny czeczeńskiej. A przecież we wtorek 13 sierpnia ewakuację ogłoszono w piątym rejonie, nie przylegającym do granicy.
Siły Zbrojne Ukrainy zajęły około 1000 kilometrów kwadratowych w obwodzie kurskim, powiedział głównodowodzący gen. Ołeksandr Syrski na wideokonferencji z Wołodymyrem Zełenskim w poniedziałek 12 sierpnia wieczorem. Zdaniem analityków, można mówić jednak o maksymalnie 800 km kw. kontrolowanych przez Ukraińców. Pozostałe 200 km to strefa niepewna, gdzie toczą się walki, a wojska obu stron poruszają się dynamicznie. Warto jednak podkreślić, że i tak Ukraińcy w tydzień w obwodzie kurskim zdobyli dwa razy więcej terenu (kosztem 200-300 zabitych i rannych), niż Rosjanie w trzy miesiące na innych frontach, głównie w Donbasie (kosztem ponad 100 000 zabitych i rannych).
Bezbronny obwód kurski
Oszałamiające wręcz tempo ukraińskiego natarcia w pierwszych dniach operacji można wytłumaczyć czterema czynnikami. Po pierwsze, wspomniany efekt zaskoczenia. Po drugie, siła zgrupowania uderzeniowego. Po trzecie, słabość sił rosyjskich na tym kierunku. Po czwarte, faktyczny brak granicy od strony Rosji. O dwóch pierwszych z nich była już mowa. Co z dwoma pozostałymi?
Ukraiński wywiad wojskowy doskonale wiedział, że bardziej wartościowe oddziały rosyjskiej armii z obwodu kurskiego ściągnięto do zgrupowania, które zaatakowało w maju obwód charkowski. Zostali przeważnie poborowi, w tym tacy, co dołączyli do jednostek parę tygodni temu – jeśli mowa o regularnej armii. Poza tym pogranicznicy FSB, uzbrojeni w stare moździerze i transportery, plus jakieś elementy dawnej Grupy Wagnera oraz Rosgwardia. W ramach tej ostatniej, czeczeńska jednostka Achmat. To właśnie kadyrowcy – od dawna z pogardą nazywani tiktokowymi żołnierzami – jako pierwsi rozpierzchli się na widok Ukraińców. Wielu trafiło do niewoli.
Rosja przerzuca co prawda posiłki do obwodu kurskiego, ale wiele z nich nie jest wystarczająco wyszkolonych i obsadzonych. Na dodatek dowództwo popełnia kardynalne błędy, wysyłając zwarte kolumny wojska, co skończyło się choćby rzezią jednej z nich pod Rylskiem (wyginąć tam miał niemal cały batalion).
Być może dlatego Rosjanie nie forsują na razie operacji wyparcia ukraińskich formacji z terytorium Rosji, lecz stara się zyskać na czasie, koncentrując na obronie i próbach zlokalizowania przełamania ukraińskich sił zbrojnych. Ciekawe, jaki pomysł na kontrofensywę ma świeżo mianowany dowódca działań w obwodzie kurskim?
W Moskwie toczy się już walka o to, kto zostanie uznany za głównego winnego kurskiej kompromitacji: FSB czy Ministerstwo Obrony (GRU)? Nieco przypomina to rozliczenia z nieudanego blitzkriegu wiosną 2022 roku. I bez wątpienia nie sprzyja spoistości struktur siłowych, absolutnego fundamentu obecnego reżimu. Co gorsza dla Putina, po raz drugi w ciągu nieco ponad roku, oblał test z gotowości do reagowania na nagły kryzys bezpieczeństwa w samej Rosji. Ten poprzedni raz to rzecz jasna pucz Prigożyna. Wracając do wspomnianego konfliktu Łubianki ze sztabem generalnym, wydaje się, że Putin nie ufa już ani jednym, ani drugim. Jeszcze w weekend 10-11 sierpnia była informacja, że „operacją kontrterrorystyczną” w regionie będzie kierować sam szef FSB, Aleksandr Bortnikow. Co oczywiście oznaczało potężne poniżenie Gierasimowa i generałów wojska. Ale już w poniedziałek 12 sierpnia, na naradzie poświęconej sytuacji pod Kurskiem, dowodzenie operacją Putin powierzył Aleksiejowi Diuminowi. Jego doradca wywodzi się ze służby bezpieczeństwa, ale też przez pewien czas był wiceministrem obrony i odegrał ważną rolę w operacji krymskiej 2014.
Dziurawa obrona Rosjan
Przewagę atakującym dała też długość granicy. Obwody briański, kurski i biełgorodzkim to łącznie ponad 1000 km granicy rosyjsko-ukraińskiej, biegnącej przez płaski teren, z siecią wiejskich dróg. Zablokowanie jej wymagałoby ogromnej ilości żołnierzy i sprzętu. W tej sytuacji to Ukraińcy mogą wybierać słabe punkty wroga i tam uderzać, Rosjanie mogą tylko reagować przerzucaniem szczupłych sił na zagrożony odcinek.
Warto zresztą zacytować rosyjskiego oficera, który anonimowo wypowiedział się dla „Nowej Gazety Europa”: „Rosyjska granica z byłymi republikami sowieckimi była tradycyjnie bardzo słabo strzeżona. To sito zamiast granicy. Z Białorusią w ogóle nie ma linii granicznej jako takiej. To tylko szlaban na autostradzie. Dziś straż graniczna jest w większości tylko nominalnie obecna na niektórych odcinkach i blokuje główne autostrady”. - Po rozpoczęciu wojny granicę z Ukrainą próbowano wzmocnić - mówi rosyjski pułkownik. - Ale władze lokalne i regionalne zarządy Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wykopały rowy, rozciągnęły drut kolczasty i przejęły dodatkową kontrolę nad drogami. Ale znowu przez policję i Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Wniosek z tego wszystkiego jest oczywisty: jeśli ukraińskie siły zbrojne zdecydują się przenieść działania wojenne do rosyjskich regionów przygranicznych, będzie to dla nich dość łatwe.
Sądząc po doniesieniach rosyjskich urzędników i deputowanych, na obronę granicy przeznaczono wystarczające siły i środki. Już we wrześniu 2022 roku Andriej Kartapołow, przewodniczący Komisji Obrony Dumy, zapowiedział utworzenie specjalnych jednostek do ochrony granicy. Władze obwodu kurskiego wielokrotnie zapowiadały zakończenie budowy linii umocnień w pobliżu granicy. Efekty były takie, że ukraińskie oddziały przełamały błyskawicznie dwie linie obronne: wzdłuż samej granicy i 5-10 km od niej. Budowa tych fortyfikacji kosztowała ponad 15 miliardów rubli.
Teraz Ukraińcy mogą wykorzystać linię fortyfikacji położną bardziej w głębi obwodu kurskiego. Zresztą sami już po kilku dniach zaczęli budować na zajętym obszarze umocnienia. Wykorzystując przy tym niezwykle pagórkowaty i zalesiony teren, poprzecinany rzekami. Wydaje się, że Ukraińcy chcą zamienić w fortecę Sudżę. Stąd zagraża się zaopatrzeniu Rosjan w obwodzie charkowskim. Ponieważ Sudża sąsiaduje z autostradą E105 biegnącą z Kurska na południe, Ukraińcy mogą z tego miasta wyprowadzać ataki na ten szlak komunikacyjny. Sudża to również ważny węzeł kolejowy i ostatnia stacja kompresorowa na gazociągu, którym gaz płynie z Rosji przez Ukrainę do UE. Panowanie nad Sudżą zakłóciłoby rosyjskie łańcuchy logistyczne, ale także zagroziłoby rosyjskim bazom lotniczym w regionie. W Lipiecku czy w Chalino znajdują się duże magazyny bomb szybujących. Lotnisko Kursk Wostoczny jest z kolei jednym z trzech głównych rosyjskich miejsc startowych dla irańskich ataków dronów Shahed.
Co Kijów uzna za sukces?
Sukcesy taktyczne Ukraińcy muszą jeszcze przekuć w sukces strategiczny. Co nim będzie? Wydaje się, że podstawowym celem ofensywy jest ograniczenie siły rosyjskich ataków na innych frontach. Po pierwsze, największe jest prawdopodobieństwo wycofania się Rosjan z przyczółków na obrzeżach obwodu charkowskiego z Wołczańskiem na czele. Wszak stąd posiłki do obwodu kurskiego dotarłyby najszybciej. Po drugie, chodzi o zmuszenie Rosjan do wycofania części rezerw z krytycznego dziś frontu donieckiego. Ukraińska obrona ma ogromne kłopoty, a ofensywa rosyjska od Pokrowska, przez Niu Jork, po Toreck, coraz bardziej zagraża twierdzy Czasiw Jar. A gdyby ta upadła, otwarta będzie droga na dwa największe miasta Donbasu kontrolowane jeszcze przez Ukrainę: Kramatorsk i Słowiańsk.
Są też oczywiście cele nie-militarne. Choćby wzmocnienie morale na Ukrainie, wszak to, póki co, udany atak na wroga na jego terenie, pierwsze od roku ofensywne działania armii. Po drugie, jest na pewno chęć pokazania sojusznikom, że Ukraina jest w stanie prowadzić udane i poważne działania zaczepne. Po trzecie, Zełenski dąży do wzmocnienia ewentualnych pozycji negocjacyjnych przed zmianą warty w Białym Domu. Po czwarte wreszcie, zuchwała operacja kurska uderza wizerunkowo w Putina i wywołuje wstrząsy i spory w elicie rządzącej, zwłaszcza jej mundurowej części. Czy to faktycznie zachwieje reżimem? Dużo będzie zależało od kolejnych dwóch-trzech tygodni w obwodzie kurskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?