Spis treści
To był bezprecedensowy atak na Izrael. Dron uderzył w dzielnicy dyplomatycznej, w której mieści się ambasada USA, zabijając jedną osobę i raniąc kilka. Zmodyfikowany dron Huti, który uderzył w piątek w budynek mieszkalny w Tel Awiwie, przeleciał co najmniej 2600 kilometrów! To pokazuje, jak Iran i jego regionalni sojusznicy zwiększyli zasięg swoich systemów uzbrojenia, by móc atakować wschodnie wybrzeże Morza Śródziemnego i inne obszary.
Dron nadleciał z niespodziewanej strony
Teraz wiadomo, dlaczego izraelska obrona powietrzna pozwoliła jemeńskiemu dronowi bezkarnie wlecieć aż do Tel Awiwu i skutecznie uderzyć. Otóż zmodyfikowany dron Sammad-3 nie leciał bezpośrednio z Jemenu na północ, w kierunku Izraela. Najpierw operator skierował go na… zachód, nad Afrykę. Gdy dron pojawił się w przestrzeni powietrznej Erytrei, skręcił na północ. Następnie, przebywszy setki kilometrów nad Sudanem i Egiptem, skręcił na wschód. I zaatakował Tel Awiw od zachodu.
Izraelska obrona powietrzna nie zdołała zidentyfikować drona jako zagrożenia, ponieważ poruszał się w cywilnych korytarzach powietrznych i wypadł z izraelskiego systemu radarowego. Co więcej, dron Huti zbliżył się do izraelskiej przestrzeni powietrznej w tym samym czasie, co inny dron, lecący z przeciwnej strony, z Iraku.
Mimo to armia izraelska uważa, że nie było w tym wypadku koordynacji operacyjnej między Huti a szyicką milicją w Iraku. Oba co prawda doleciały do Izraela niemal jednocześnie, ale wystrzelono je w znacznym odstępie czasu (ten z Iraku miał dużo krótszą drogę do pokonania). Jednak jemeński informator emirackiego portalu The National nie pozostawia wątpliwości: „Ten atak był dobrze skoordynowany: cel, czas i broń. Była to wspólna decyzja regionalna”.
Huti coraz groźniejsi
Do końca 2018 r. Huti często używali pocisków balistycznych. Jednak w ciągu ostatnich pięciu lat przerzucili się na małe drony-kamikadze dalekiego zasięgu, które mogą uniknąć wykrycia przez radary. Sammad-3 może przelecieć 1500 kilometrów. Udało się go jednak zmodyfikować tak, że sięga celów nawet oddalonych o 2500 km.
Zarówno Iran, jak i Huti twierdzą, że ich celem jest rozwinięcie zdolności do atakowania celów na Oceanie Indyjskim i Morzu Śródziemnym. Zdolność do atakowania celów oddalonych o ponad 2500 kilometrów od Jemenu pokazuje, że Huti mogą wystrzeliwać drony na obszary leżące tak daleko na północ, jak choćby Cypr, i tak daleko na południe, jak południowo-wschodnie wybrzeże Tanzanii, obejmując dużą część Oceanu Indyjskiego. Atak Huti na Tel Awiw był też niewątpliwie częścią szerszych działań rozpoznawczych Iranu i jego sojuszników, szukających mocnych i słabych stron izraelskiej obrony powietrznej.
Drony Hezbollahu
Izrael ma też poważne problemy z niszczeniem dronów wysyłanych przez wrogów leżących w bezpośrednim sąsiedztwie. Hezbollah podwoił liczbę ataków dronów wymierzonych w północny Izrael między kwietniem a majem 2024 r.
Pisze o tym poniedziałkowy „Wall Street Journal”. Żelazna Kopuła ma trudności z przechwytywaniem dronów, więc wojsko polegać musi na myśliwcach, które niszczą bezzałogowce. To jednak zmusza pilotów do latania na niskich pułapach w górzystym terenie i naraża ich na ataki systemów przeciwlotniczych Hezbollahu. Izraelscy żołnierze zostali też poinstruowani, aby używać broni maszynowej do niszczenia dronów, gdy inne metody przechwytywania zawiodą.
źr. Wall Street Journal, The National, Critical Threats
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?